autor:
nazwa/adres bloga:
data utworzenia:
2010-05-04
blog czytało: 451143
wpisów: 45
komentarzy: 151
budynek:
wolnostojący, piętrowy bez piwnicy, garaż: 1-st. bok
technologia
technologia murowana bloczki gazobetonowe
miejsce budowy:
Beskidy
|
|
Patrząc na letnią aktywność szanownych inwestorów i inwestorek, rozgrzeszam się z wakacyjnego blogowego lenistwa. Co nie znaczy nijak, iż 2 letnie miesiące minęły bez budowlanej aktywności. W pierwszej połowie lipca ekipa z Allegro wykonała tynki wewnętrzne. Sprawnie, równiutko, czyściutko. Ściany były dobrze wyschnięte, zapewne dzięki czasowi budowania, kiedy to praktycznie żadnych opadów nie było (współczuję wznoszącym mury w lipcu) i suchym pustakom prosto z fabryki, więc i tynki szybko schły. Nie zamierzamy bawić się w żadne gładzie, bo to nie nasza estetyka. Ściany wyglądają tak, że tylko malować i się wprowadzać, jedyną przeszkodę stanowi brak wylewek i podłóg, hihi. W dwóch sypialniach i łazience na górze M. z kuzynem stworzyli konstrukcje pod sufity, co obrazuje zdjęcie poniżej. W największej sypialni nie chowam belek i krokwi, bo po prostu szkoda ich maskować. Przypominam, że Jaś II jest z pełnym piętrem, dlatego te drewniane elementy będą się efektownie prezentować, tworząc dodatkowo wrażenie większej przestrzeni.
W tak zwanym międzyczasie dostarczono i zamontowano piec CO. Zaś co do instalacji grzewczej i wodnej, M. stwierdził, że co prawda to nie pikuś (pan Pikuś) ale nie jest to kwestia, z którą by sobie nie poradził. Przygotowany praktycznie i merytorycznie przystąpił do działania. Trochę to trwa, bo pracuje sam ale efekt końcowy będzie zadowalający, również finansowo oczywiście, bo odpada robocizna ekipy i nerwy potencjalnie stracone na pilnowaniu ich, dyskutowaniu, udowadnianiu, że da się tak, jak my chcemy, itd. itp. Więc jeszcze trochę a przyjemne ciepło rozejdzie się w całym domu ... Aha, od połowy lipca mamy piecyk Astro, który gdzieś wklejałam, więc już w salonie przy buzującym w kominku ogniu, kilka imprezek się już odbyło:P
Był też stolarz, jesion na schody w gotowości. Myślałam o takich bardziej nowoczesnych, na stalowej konstrukcji ale ceny wyjściowe skutecznie ostudziły moje wizje :( Idąc więc na kompromis, zafunduję schodom stalową barierkę, przełamaną jesionowymi wstawkami. Tak, kompromisy bywają bolesne, zwłaszcza te estetyczne. Zdecydowaliśmy się również na instalację alarmową. To znaczy bardziej ja ją wynudziłam ale jakoś bezpieczniej się czuję, nawet jeśli to złudne poczucie. Choć po próbnym uruchomieniu alarmu, wyjącego jak stutysięczne stado potępieńców, mogę sobie tylko wyobrazić, w jakim znajdę się niebezpieczeństwie, jeżeli uruchomi się którejś nocy, budząc wszystkich sąsiadów... Mamy już także podwaliny tarasu - dosłownie i w przenośni, bo składają się nań między innymi kamienie, ziemia, żwiry. Dom ze względu na położenie (nad rzeczką opodal krzaczka - w związku z tym prawdopodobnie będę mieszkać przy ul. Wodnej) podnosiliśmy, więc potrzeba sporo materiału by nadsypać tu i ówdzie. Na zdjęciu również próbna elektrownia wiatrowa:)
Zamówione są też barierki z nierdzewki do górnych okien oraz drzwi wewnętrzne i zewnętrzne. Te ostatnie będą z kompozytu w kolorze deficytowym (antracyt oczywiście), zamiast średnio 80 kg, jak drewniane, ważą 35. Zaprojektowane zgodnie z naszymi wytycznymi i życzeniami, mam nadzieję, że w 100% spełnią nasze oczekiwania, mające oparcie w zapewnieniach producenta. Póki co nasz dostawca stolarki zamówił takie do siebie na ekspozycję, specjalnie z myślą o nas - więc w domyślnym kolorze, z wzorem przez siebie wymyślonym. Nasze będą podobne, tylko szybki nie będą się w łuk układać.
A ja ustaliłam projekt kuchni, póki co bez szczegółów typu rodzaj blatu ale układ, kolorystyka, rodzaj frontów raczej już zaklepane. Chciałabym w grudniu móc już coś upichcić:) A zatem pozostają wylewki, sufity na górze, podłogi i już budowę nazwać można będzie DOMEM. Aha, no i przyłącze kanalizacyjne, ale ze względu na urzędniczy beton w mojej gminie jest to temat nader w...kur(de)nerwujący, pominę go zatem milczeniem. Przecież nie może być tak pięknie, żeby wszystko szło jak po maśle albo co najmniej po niewielkich grudkach - jednym ekipy robią sobie urlopy na żądanie, trwające ponad kodeksowo-pracowo dopuszczalne 4 dni, drudzy szarpią się z dostawcami-ściemniaczami, jeszcze innym wykonawcy ulatniają się jak kamfora, bo czują, że dali ciała i lepiej zwiać, niż poprawiać. Ja na szczęście nie miałam problemów ze wskazanych kategorii - jedna ekipa wpadła i w 2 miesiące postawiła dom, przykrywszy go dachem. Byli wśród nich zbrojarze, skręcający wiązania jak sznurówki, byli murarze, którym pustaki się nie rozjeżdżały pod nieprzewidzianymi kątami, był w końcu dekarz, który tak wywijał piłą motorową, jak Edward Nożycoręki swoimi łapskami - nie uznawał za stosowne marnowania czasu na tradycyjne ręczne wycinki i docinki, wszystko motorówką (ciekawe, czy by zapałkę rozpołowił?). Generalnie więc JaśII powstawał szybko, niemal bezstresowo i bez czasowego nas angażowania w problemy budowlane natury codziennej, czyli tego ni ma, to wyszło, tego braknie a tamto się schrzaniło i trza jeszcze drugie tyle. Czego innym inwestorom z całego budowlanego serca życzę. Jeśli jeszcze ekipa elwacyjna przyjdzie zgodnie z obietnicą końcem października (złota polska jesieni, nie zawiedź w tym roku!) to będzie dopełnienie budowlanych robót Anno Domini 2011. Amen.
Nawiedził nas prawie potop. Nie szwedzki wprawdzie lecz żywiecki a że Oczekiwany jak Godot elektryk pojawił się szybciej, niż myślałam (może bloga czyta? hmm...), zrobił co trza, skasował więcej niż przewidywał i grzecznie się pożegnał. Więcej, bo materiały okazały się złotówkochłonne. Mój M. wymyślił sobie przygotowanie instalacji pod agregat, by nie być zależnym od ENIONU, aury, ataków zimy, beskidzkich mini-tornad itp. i m.in. to podwyższyło koszty. No ale ja też mam swoje fanaberie, więc nie mogę zrzędzić. Jedną z nich jest okno tarasowe przesuwne. Kosztowało ponad 40% sumki, którą za wszystkie okna zapłaciliśmy. No, zgroza. A wygląda tak:
Uważam, iż na tle zboża sąsiada, wygląda wyjątkowo! :P (w ubiegłym roku były ziemniaki - dziś by psuły designe). Niecierpliwie oczekiwane antracytowe okna przyjechały w środę przed Bożym Ciałem i tego dnia były zamontowane. Oczywiście nie obyło się bez drobnego logistycznego problemu - dzień wcześniej trwały wielostronne poszukiwania transportu dla najdostojniejszego (i w ogóle same naj) okna, bo z różnych przyczyn musiało zostać dostarczone osobno. No mówię, że naj. Tradycyjnie inwestorka przyjechała "na gotowe" i zapiszczała niemal z zachwytu, tak, jak za każdym razem reaguje na widok dachu (ten goncik jest taki piękny!) - okna idealnie wpasowują się w bryłę i kolorystykę. Oj, będą dylematy przy wyborze elewacji ...
Antracyt w blasku słońca. A poniżej okienne zdjęcie poglądowe. Drzwi do kotłowni przejściowo w brązie.
Jaś II swoją bryłą zdecydowanie wyróżnia się na tle okolicznych nowych domów. Jest taki "amerykanski", jak usłyszałam ostatnio od ... Holendra. Założona kolorystyka też nie jest "trendy" - czerwone dachówki, żółte lub pomarańczowe elewacje, podbitki standardowy złoty dąb lub orzech - to nie nasza bajka. Moim skromnym zdaniem, piękne okoliczności przyrody całkowicie zaakceptowały ten nowy, oryginalny element krajobrazu, bo w niczyich oknach góry tak się nie przeglądają :)
Tymczasem the final countdown - tynki. W środę ekipa przywiozła maszyny i hiobową wieść - materiał reglamentują! Nic mi nie wiadomo, by komuna wróciła... Choć ostatnio jedyny sprawiedliwy sensacyjnie zdemaskował i obwieścił totalitaryzm obecnego ustroju, mimo że czwarta władza ciągle nam radośnie wpiera, że demokrację mamy, więc może coś jednak jest na rzeczy? Tak czy inaczej, Polak z kombinowania słynie i wczoraj przyjechało wielkie auto workowanego klasycznego Baumita i ... zakopało się na wjeździe jak w radzieckich okopach. Polak słynie też z beztroskiego braku przewidywania wydarzeń z wyprzedzeniem większym, niż dwie minuty - podjazd pod sam garaż jest nadsypany i utwardzony w wiadomym celu, to nie, trza było wjeżdżać obok, gdzie po wielkich opadach zrobiła się gąbka. Na szczęście sąsiad-dusza kolejny raz poratował ciężkim sprzętem. A fragment działki wygląda, jak po przejściu stada mamutów. Ponoć mikroskopijne rozumki miały - chyba takie, jak kierowca tego dostawczaka ... Ale nie powiem nieboskłonowi "widzisz i nie grzmisz", bo opadom w najbliższym czasie mówię zdecydowane "nie". 23.09.2011, 22:51
Tytuł: *
Ho, ho! Widzę, że Szanowna też ma klamkę w drzwiach tarasowych jako ten hamulec bezpieczeństwa w wagonach PKP TLK. Winkhaus rulezzzz? Aga 17.01.2015, 10:23
Tytuł: Okna cudo!
Ja mam pytanko te podłużne okna na piętrze jaki mają wymiar i czy są otwierane w całości czy tylko częściowo? I jeszcze jaka cena jednego takiego okna? My planujemy remont domku i będziemy wstawiać podobne okna. Antracyt rządzi :)) 19.01.2015, 14:08
Tytuł: Okna balkonowe
Aga, zmierzyłam okna wewnątrz - 85 na 225 cm czyli faktyczny wymiar to chyba będzie 90 na 230 - w każdym razie to standard, nie wymaga dopłat. Co do cen, to też standardowe, ja kupowałam okna 3 lata temu, nie wiem jak teraz ceny się kształtują, wiadomo że wszystko zależy od rodzaju szyb, parametrów itd. ale myślę że nie więcej niż tysiąc złotych za jedno. Otwierane są w całości oraz uchylnie. Tak, antracyt teraz rządzi, moda na szarości się rozpanoszyła a co za tym idzie, wszystko dostępne od ręki. Wyobraź sobie, że niecałe 3 lata temu, kiedy rozpoczynałam zakupy "wykończeniowe", szarości można było ze świecą szukać a większość rzeczy była na zamówienie jako niestandard! Np. za drzwi wejściowe w antracycie proponowano nam 5 tysięcy (!), drzwi garażowe i tylne (do kotłowni) kupiliśmy brązowe i przemalowaliśmy je ręcznie :) A teraz wchodząc do byle Castoramy, wszystko w szarościach do wyboru, do koloru i w normalnych cenach... Na biel w kuchni decydowałam się "z pewną taką nieśmiałością" a teraz proszę, wszyscy robią białe meble! Szarości na dolne szafki były szczytem marzeń (chyba że szary mydłowaty z połyskiem), fronty, które wybrałam, mają grafitowe i srebrne prążki (zdjęcia na blogu nie oddają koloru), ogólnie trochę za ciemne ale były jedynymi wartymi uwagi... A teraz można robić się na szaro bez ograniczeń i bez totalnego drenażu portfela. Tak więc - powodzenia! :) Bynajmniej nie na Godota. Choć mam delikatne obawy, czy elektryk aby tak na siebie czekać nie każe. Póki co zaliczkę wziął i choć słuch po nim nie zaginął, do roboty się nie pali. Czekam zatem na okna (antracyt się szanuje i klienta próbie cierpliwości poddaje), fachowca od instalacji, kolejny od tynków zamówiony - w niedzielę wieczorem przybył, pomierzył, wycenił. Z tego przestoju wyłania się praktyczna modyfikacja sloganu " płacz i płać" - "Czekaj-płacz-płać-nadal czekaj". Waiting for the sun, lalalala. (na drzwi też będę czekać, heh) Tymczasem wpłaciłam zaliczkę na ... kominek. Sezon jest zdecydowanie niegrzewczy, więc w ramach promocji można sporo zbić cenę. I mam moje cudo upatrzone jeszcze wtedy, gdy wizja budowy była wysoce abstrakcyjna.
Kjub 02.07.2011, 17:31
Tytuł: O cie pierun!
Mowie sobie, zajrze zobaczyc co sie na tej budowie dzieje, a tu juz prawie koniec, stan surowy zamkniety, no ladne rzeczy:) Pieknie to wyglada, choc masz racje, ze w salonie troche nie posprzatalas. Powodzenia dalej, a schody zawsze mozna zachowac i mowic, ze sa designerskie. Buziaki z Kalisza!!! :) 02.07.2011, 23:41
Tytuł: Porządek
Kjub, bracie, melduję wykonanie posprzątania już 3 tygodnie temu! Zawzięłam się, w tumanach pyłu brodziłam ale możesz już ze śpiworem się meldować! A "cie pierun" na Śloonsku sie godo, ceprze! Kjub 05.07.2011, 18:09
Tytuł: Mojka
Za to MOJKA godo sie tylko u Wos:) Pozdrawiam! Nadejszła wiekopomna chwila, kiedy to Jaś Drugi otrzymał przydomek - Surowy Skończony :-) Gdyby zliczyć dni robocze, ekipa uwinęła się w 2 miesiące. Kosmetyczne poprawki muszą zrobić, nim wypłacę trzecią część kasy ale ogólnie i obiektywnie rzecz biorąc, byli dobrzy. Incydenty się zdarzyły, czasem zgrzytnęło ale na szczęście nie spełnił się mój czarny sen, że po karczemnej awanturze wyrzucam ekipę z budowy i zostaję z nieporządkiem w chaosie, mówiąc literacko za Świetlickim. Po majówce, gdy mróz zamienił paczki z gontem w sztywne kloce, powstały ścianki działowe. Na zdjęciu akurat widok z salonu na kuchnię, trochę nie posprzątane :P
W międzyczasie tak zwanym pojawiła się studnia a że wody górskiej źródlanej ci u nas dostatek, kopać głęboko nie trzeba było.
Prąd też już podciągnięty, można zaczynać wykonanie instalacji elektrycznej, rynny założone, czekamy na stolarkę.
Wspominałam o zmianach w projekcie - drzwi tarasowe przerzuciliśmy na elewację, która jest u nas południowa a w ich miejsce wstawiliśmy symetryczne okna.
I tak stoi sobie dumnie Jaś II z głową w chmurach :-) (tu jeszcze bez rynien ale potraktujmy to jako retrospekcję)
17.05.2011, 07:08
Tytuł: a no ładnie u Was! hej!
ładnie ładnie..teraz nic tylko wykańczać super! powodzenia w dalszych zmaganiach z budową pozdrawiam Ładnie tu u mnie, prawda? :-)
Wracając do dachu, od początku siły wyższe usiłują zburzyć naszą koncepcję. Najpierw farba na podbitkę i krokwie okazała się być totalnie inną, od wybranej. Kolor był niemal czarny ale z tonacją grafitu (a dokładniej antracytu) miał niewiele wspólnego - prędzej nazwać by go można totalnym brązem. Dopiero interwencja u samego mieszającego, co to okazawszy się z tych, którzy nie uwierzą, póki nie zobaczą, więc mimo zapalenia oskrzeli przyjechał bardzo późnym popołudniem na budowę, uratowała deski przed zohydzeniem. Choć niewierny L. chcąc być wierny pracodawcy, usiłował wmówić blond-inwestorce, że "to taki kolor miał być" i że "na różnym drewnie różnie siada", osaczony siłą argumentów, że część desek jest zj.... Nieco wcześniej koncepcję dachową naruszył nam brak gontu w wybranym kolorze, musieliśmy zatem zadecydować o wyborze ciemniejszego.
Jak by tego było mało, przywiezione rynny okazały się również podejrzanie ciemne, rąk sobie nie damy poucinać, że wybraliśmy o ton jaśniejsze, bo czego jak czego, ale pracy dla rąk będzie ci u nas dostatek, niemniej jednak ta machloja naszego magika ze składu (noszącego nazwisko - synonim kłamstwa) okazała się trafiona, bo z czarnym niemal gontem, rynny współgrają idealnie, stając się wręcz neutralnie niewidzialnymi. Na zdjęciu kolor pokrycia wyszedł w tonacji burzowego nieba, w rzeczywistości jest niemal czarny. Efekt 3D działa!
Co do kominów, to są śmieszne. I to by było na tyle w kwestiach technicznych.
I tak Jaś będzie najpięknieszy w całej wsi:P Hej!
21.04.2011, 08:30
Tytuł: No.... Fakt!
Widok masz - delikatnie mówiąc - zacny. Teraz tylko mieć nadzieję, że na tej działce vis a vis nie stanie jakiś wielgachny architektoniczny stwór z koszmarnego snu projektanta. ARCHIWUM WPISÓW» 2015 sierpień
» 2015 styczeń » 2013 grudzień » 2013 listopad » 2013 październik » 2013 wrzesień » 2013 sierpień » 2013 lipiec » 2013 czerwiec » 2013 maj » 2013 kwiecień » 2013 marzec » 2013 luty » 2013 styczeń » 2012 grudzień » 2012 listopad » 2012 lipiec » 2012 maj » 2012 kwiecień » 2012 luty » 2012 styczeń » 2011 listopad » 2011 wrzesień » 2011 lipiec » 2011 czerwiec » 2011 maj » 2011 kwiecień » 2011 marzec » 2010 listopad » 2010 wrzesień » 2010 maj |
Serwis anka32.mojdomdlaciebie.pl korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika (w szczególności z wykorzystaniem plików cookies). Zgoda wyrażona na korzystanie z tych technologii przez anka32.mojdomdlaciebie.pl lub podmioty trzecie w celach związanych ze świadczeniem usług drogą elektroniczną może w każdym momencie zostać zmodyfikowana lub odwołana w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka dotycząca cookies